Mrozowska Liga Szóstek weszła w decydującą fazę. To Tylko My umocniło się na prowadzeniu, rozpędzają się Kornishony i Canarinhos, duży ścisk w górnej części tabeli. Co działo się w siódmej serii spotkań?
Kolejną odsłonę ML6 rozpoczęli gracze Smakoszy i Koda Grupy. W kadrze tych pierwszych, ponownie mogliśmy oglądać powracającego po kontuzji Przemka Matysiaka. Pierwsza połowa to poukładana gra Smakoszy, którzy z każdym meczem, nabierają pewności siebie oraz widać zalążek gry jaką pokazywali w poprzednich sezonach. Na potwierdzenie, po składnych akcjach w pierwszej połowie, na listę strzelców wpisał się dwukrotnie Matysiak 10′ i 21′, a dwie minuty później Olko ustalił wynik pierwszej połowy. Koda na pewno potwierdziła swój progres wykonany w ostatnim czasie i zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy Misz Buchalsky w 28′ minucie strzela bramkę. Ale tego dnia to Smakosze dyktowali warunki gry. W końcowej fazie meczu Matysiak w 44′ minucie zalicza hattricka, a w 46′ minucie Olko zdobywa swoją druga bramkę w tym meczu. Smakosze – Koda 5:1
Następnie zaprezentowali się zawodnicy FC Albatros i FC Bezimienni, obie drużyny mają inne cele w ML6. Bezimienni walczą o najwyższe cele, Albatrosi zdobywają doświadczenie, zgrywają się i integrują, lecz to nadal za mało na zdobywanie punktów. W tym meczu zdecydowana wygrana żółto-czarnych, kapitan Arek Tarasiewicz zdobywa sześć bramek i znacząco zbliżył się do Damiana Brzezika (21 bramek) w klasyfikacji najlepszego strzelca ligi. Honorową bramkę dla Albatrosów w 57′ minucie zdobył Cezary Wikwuk.
Kolejny mecz, który oglądaliśmy w niedzielne ciepłe popołudnie to spotkanie FPS i Galactik FL. Drużyna Kacpra Kwiatkowskiego po ostatniej wpadce tym razem pewnie wygrywa, urządzając sobie w tym meczu festiwal strzelecki, który rozpoczął już w 2′ minucie Szczegielniak Adam, a zakończył kapitan zespołu w ostatnich sekundach meczu. Galactik osłabiony brakiem kilku podstawowych zawodników, był tłem dla ekipy FPS.
O godzinie 14:00 rozpoczął się mecz Oldboy Watra Mrozy versus Canarinhos. Ciekawie zapowiadało się to spotkanie. Liczyliśmy na wyrównany mecz i emocje. Oldboye po cichu mieli nadzieję na sprawienie niespodzianki. Ich cel szybko i skutecznie wybili im z głowy zawodnicy ,,Kanarków”. Trzeba dodać, że tego dnia zagrali naprawdę z mocnym składem. Różnica przygotowania kondycyjnego była tego dnia zbyt duża. W dodatku jakość, którą dysponuję Kowalczyk, Witowski przerosła możliwości Watry. Old Boy Watra – Canarinhos 0:8
Po tym meczu nadszedł czas na pierwszy z dwóch tego dnia rozgrywanych meczów ,,na szczycie”. Pianka podejmowała Kornishonów. Mecz lepiej rozpoczęli ,,ogórki”, doskonałą okazję już w 2′ minucie wykorzystał Gałązka. Pianka szybko odpowiedziała, w 7′ minucie Zawiska doprowadza do wyrównania, po strzelonej bramce akcje kuflewskiej drużyny napędzał Wronowski, a uwiecznieniem dobrej gry była 22′ minuta, kiedy to Piłatowski wyprowadził „kominki’ na prowadzenie 2:1. Ale wiemy, że Kornishony mają w swoich szeregach Kamila Wróbla, który to, zaraz po wznowieniu gry ze środka boiska, popisał się indywidualną akcją i w 23′ minucie strzałem z dystansu przełamał ręce golkeepera Pianki – Olejnika, do przerwy 2:2. Druga połowa to coraz bardziej widoczna przewaga Kornishonów. Owszem Pianka wyszła na prowadzenie, ale to team Wojtyńskiego stworzył dużo więcej sytuacji, a szale przechylił w ostatnich sekundach, do siatki trafił Adriana Świątkowski w 50′+1. To był prawdziwy dreszczowiec. Kornishon : Pianka Kuflew 4:3
Na koniec Ursus Dąbrówka – To Tylko My. Naładowani, zmotywowani gracze z Dąbrówki dobrze rozpoczęli ten mecz. Wyglądało na to, że są w stanie sprawić niespodziankę. Dużo walki w środku pola, w której lepiej odnajdowała się ekipa Woźniaka, bo gdy „wyłuskała” już piłkę, to potrafiła stworzyć sytuację na oddanie strzału, a wiemy, że w tym meczu miejsca było mało. Klasę po raz kolejny pokazał Dawid Mrozik, który w 24′ minucie dał prowadzenie TTM, zaznaczyć trzeba, że w tej akcji asystował mu młodszy brat, Bartosz. Ursus ustawiony defensywnie, pomimo niekorzystnego wyniku nadal grał defensywnie, z przodu Skrzypek, czy też dynamiczny Ostolski nie mogli zagrozić bramce Grzędy. Dopiero gdy ustawiony niżej niż zwykle Brzezik, kilkakrotnie popisał się rajdem lewą stroną, stwarzając zagrożenie pod bramką TTM, niestety dla ekipy Ursusa bez zdobyczy bramkowej. Ursus nadal próbował, ale „biali” nie pozwalali na wiele. W drugiej części meczu TTM wyprowadzali zabójcze kontry, ustalając wynik meczu na 4:0. Na listę strzelców wpisywali się ponadto 43′ Mrozik Bartosz i Sabak Wiktor. Podsumowując – to był dobry mecz w wykonaniu obu drużyn.